W słynnym kotle bałkańskim jest jedno miejsce, które można nazwać cudem architektonicznym zbudowanym przez człowieka. Nazywa się ono Mostar i jest miastem w Bośni i Hercegowinie. To miejsce, gdzie pamięć o niedawnej wojnie wciąż jeszcze żyje w mieszkańcach. I choć okropności wojenne wywołują negatywne emocje, a mieszkańcy pytani o konflikt na Bałkanach sprzed 16 lat odwracają wzrok i milkną, to nad miastem ostatecznie wznosi się symbol triumfu wolności i odbudowy. Tym symbolem jest słynny most w Mostarze.

Widok z mostu jest niesamowity.

Jak podają internetowe źródła, Stary Most (bośn. Stari Most) to kamienny most przewieszony nad rzeką Neretwą w mieście Mostar w Bośni i Hercegowinie, wpisany na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.

Most robi wrażenie!

Most został zbudowany za czasów osmańskich, w drugiej połowie XVI wieku. Przez wieki był symbolem pojednania Wschodu z Zachodem – zarówno chrześcijaństwa z islamem, jak i katolickich Chorwatów z prawosławnymi Serbami. Symbol ten celowo zniszczyła chorwacka armia podczas wojny bośniackiej 9 listopada 1993 roku.

Ślady po kulach widać po dziś dzień.

Zaraz po wojnie, w 1995 roku, przy wsparciu UNESCO i Banku Światowego, podjęto odbudowę mostu. Oficjalne otwarcie miało miejsce w 2004 roku.

Wojna to wspomnienie. Ale wciąż wywołuje emocje – można kupić długopis w kształcie naboju.

Okolice mostu to typowo arabskie klimaty. Stragan przy straganie, gdzie kupić można… właściwie wszystko to samo. I wszystko jest podobnej jakości, typowe dla miejsc turystycznych. Jest tu dosłownie wszystko: chusty z kaszmiru, wyroby z drewna, figurki, talerzyki, magnesy na lodówkę oraz wszelkiej maści biżuteria. Jeżeli odwiedzaliście kiedyś jakiś arabski kraj i byliście w sukach (arabskie targowisko), to znów poczujecie ten klimat. Chociaż z drugiej strony sprzedawcy są mniej nachalni. Oczywiście zdarza się, że przechodząc obok czyjegoś straganu ktoś Ciebie zaczepi, ale raczej sprzedawcy przyglądają się przechodniom niż „męczą” ich słowami w stylu „come in my friend, very cheap”.

Czego tu nie ma?

To mimo wszystko jest bardzo europejskie miasto, będące przecież przez lata częścią Jugosławii. Trzeba pamiętać że przez lata Jugosławia to silne wpływy komunizmu, co widać zwłaszcza jeżeli samemu się pamięta komunizm w Polsce. A skoro o Polsce mowa, to nie będziecie mieli problemu z porozumieniem się w Mostarze – nawet jeżeli nie znacie angielskiego, nasze języki są bardzo podobne i bez problemu można porozumieć się po polsku. Zwłaszcza że Polacy są tu mile widziani i jesteśmy jednym z tych narodów, co do których Bośniacy czują sympatię. I daje się to odczuć mówiąc, że jest się z Polski. Zresztą przechodząc przez stare miasto w Mostarze język polski słychać na każdym kroku.

Do wyboru, do koloru 🙂

W chwili wolnego czasu warto zatrzymać się na chwilę w jednej z knajp. Oprócz tego że kultura zachodu udomowiła się tu na dobre i można zjeść hamburgera, to jednak Cevapi i Burek są powodami dla których warto posilić się podczas zwiedzania miasta. Bo któż z przyjezdnych będzie jadł hamburgera, którego przecież może zjeść u siebie w kraju? Takich potraw jak w Bośni i Hercegowinie nie znajdziecie w Polsce.

Cevapi.

A co na deser? Przepyszne chałwy i inne słodycze. Warto zjeść tamtejszą baklave. Zresztą na urlopie i w nowym miejscu wszystko smakuje inaczej… lepiej. Tutaj czar uliczek i atmosfera miejsca potęguje przyjemność  z konsumpcji.

Aż się słodko robi na sam widok…

Ceny są przystępne. Płacimy oczywiście w Euro jak na turystyczne miejsce przystało, chociaż oficjalnie powinno się płacić w KM, czyli „konvertibilna marka”. Właściwie w Euro można płacić tam wszędzie, zatem wymiana waluty nie jest konieczna.

Ceny są w porządku – podobnie lub nawet taniej jak w Polsce.

Największą atrakcją jest most. Kamienna konstrukcja robi niesamowite wrażenie. Warto się na niego wybrać w usztywnionych butach – jest ślisko! Aż trudno sobie wyobrazić jak jest po deszczu, albo w okresie zimowym. Kamienie wykorzystane do odbudowy mostu są w większości oryginalne i mają kilkaset lat. Dlatego nie trudno o upadek, a poślizgnąć się można na każdym kroku.

Już za chwilę wejście na kamienny bruk – w klapkach nawet nie ma co się pchać 🙂

Buty trekkingowe tutaj to zbawienie! Aby zobaczyć, jak trudno przejść z jednej strony na drugą, wystarczy przez chwilę obserwować tłumy turystów. Niepewnym krokiem, najczęściej w klapkach, posuwają się naprzód patrząc pod nogi, zamiast podziwiać niesamowite widoki. A jest na co. To jedno z miejsc, które zapadną w pamięć nie tylko dzięki temu że ma osobliwy i wyjątkowy urok, ale także przez trudną historię. Historię którą my – Polacy, jesteśmy w stanie jak nikt inny doskonale zrozumieć.

Tradycyjne obuwie.

Zdjęcia zrobione w sierpniu 2019 r.

WIĘCEJ ARTYKUŁÓW W DZIALE –> ZAINSPIRUJ SIĘ

Śledź nas na Facebooku i Instagramie:

Facebook: www.facebook.com/KochamButyCoccine/

Instagram: www.instagram.com/coccineinspiruje/

Odwiedź naszą stronę Internetową: www.coccine.eu

Historia pewnego mostu

Post navigation


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *